czwartek, 27 sierpnia 2015

Naleśniki francuskie z bananami i nutellą, czyli to co tygryski lubią najbardziej!

"Znowu post nie o kosmetykach" pomyślicie... ale przecież nie tylko pielęgnacją i kolorówką człowiek żyje. Jeść trzeba, żeby żyć, chociaż ja żyję, żeby jeść. Jeść dobrze i smacznie. Znowu jestem u niemałża na ranczu, który w ramach dnia dobroci dla zwierząt zażyczył sobie naleśniki z bananami. :) Skoro w Lidlu jest fajna promocja na banany, to też tam popędziliśmy na małe zakupy.

Największym dylematem było: ciasto naleśnikowe czy ciasto francuskie? Niby niewielka różnica, a jednak...

Wybrałam koniec końców naleśnikowe francuskie, ale nie byłabym sobą, gdybym sztywno trzymała się przepisu- każdy zresztą ma swój sposób na dobry obiad.

Przede wszystkim ciasto naleśnikowe to:




  • mąka (2 szklanki)
  • jaja (2 sztuki)
  • mleko (2 szklanki)
  • masło (1/2 kostki; zazwyczaj dodaję olej, ale dziś chciałam spróbować czegoś innego)
  • sól (około 1-1,5 łyżeczki, aby przełamać słodycz)
  • cukier (2 łyżeczki)




Jeśli nie mam dostępu do sprawdzonych wiejskich jaj, gdzie mam pewność, że o kury się dba, nie siedzą stłoczone w klatkach, jak w chowie przemysłowym, gdzie ich życie polega na byciu maszynką do robienia jaj i często są to kurki chore, zaniedbane, okaleczone przez akty kanibalizmu w odpowiedzi na stres, wymieniane jak przedmiot po tym jak ich wydajność spada, kupuję jajka ekologiczne. Lidl znowu plusuje, gdyż nie dość, że ma jaja od kur z wolnego wybiegu (jedynki), to postawił na bio jaja!



Aczkolwiek wydaje mi się, że staje się to już powoli standardem i również w innych "dyskontach" jak Biedronka czy Netto trafimy na jaja, które nie są okupione cierpieniem. Pamiętajcie, że są to jaja o numerze 0. Mam jedynie nadzieję, że te bio jaja pochodzą od szczęśliwych kur, a nie jest to tylko chwyt marketingowy...


Tak czy owak nie równają się one z tymi od zaprzyjaźnionego gospodarza... Smak jaj i kolor żółtka świadczy o tym najlepiej.

Oczywiście wszystko ( jaja, mąkę, mleko, sól, cukier) mieszamy, w tym czasie rozgrzewając masło, a następnie wlewamy je.






Możemy oczywiście używać blendera czy ręcznej trzepaczki. Ja posłużyłam się końcówką od blendera. A co!



Po usmażeniu naleśniki wewnątrz smaryjemy Nutellą i układamy plasterki banana. Później zawijamy je.









Ostatnim krokiem jest położenie ich na rozgrzanej patelni, tak, aby Nutella mogła się rozpuścić.

Po wykonaniu wszystkich kroków możemy rozkoszować się bombą kaloryczną! Słodkie, bardzo sycące danie, które będzie smakowało łasuchom.



Czy lubicie naleśniki na słodko?

3 komentarze:

  1. Pyszności, chociaż osobiście wolę naleśniki ze szpinakiem :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniam, mniam! Uwielbiam takie! (Jeszcze z bitą śmietaną - pełna rozpusta i tyyyyle kalorii! :-)).

    Od dawna nie kupuję jaj innych niż z wolnego wybiegu i staram się kupować od firm, które nie mają w ofercie w ogóle tych z chowu klatkowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają obłędnie. Muszę pokazać mojej drugiej połówce bo u nas w związku to on zajmuje się naleśnikami:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz komentarz, w którym znajdzie się łechcące moją próżność pochlebstwo ( ;D ) lub konstruktywna krytyka, z której można wynieść naukę. Liczę również na podzielenie się Waszymi doświadczeniami z opisywanymi kosmetykami. ;)

pozdrawiam, dziewczynka, która nie używa zapałek. ;)